Motocykle - motocykliści - zloty motocyklowe
Cytat na dziś: "Kiedy humor ci się zj*bie wsiądź na motor będziesz w niebie"

Artykuły » Turystyka

[Cz.16] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Azji Centralnej

Rozmiar tekstu: AAA MlodyGS, 6 lutego 2012
Żeby przy sniadaniu nie czytac po raz kolejny tego samego :)

Dziś słońce nie dało nam zbyt długo spac, w koncu znów poczulismy gorąc Azji Centralnej !
Z namiotów nie wypełzalismy jak w Pamirze, dzis wyskoczylismy z nich w sanych gaciach bo inaczej nie dało sie wytrzymac !


Szybka toaleta, jakies sniadanie i zaczynamy sie pakowac, dzis chcemy dojechac do Sonk Kul-a, rezerwatu nad jeziorem gdzie pasterze wypasają stada koni, dosłownie i w przenosni jest tam wypas :) Gadka, szmatka, pakowanie i zwijanie i nagle Kuba wyskakuje z namiotu !
Ja pie*dole, chodzcie zobaczyc z kim spałem !
okazało sie ze w amoku wieczornego odpoczynku i relaxu nie wszyscy zamkneli namioty a lokalni szabrownicy postanowili to skrzetnie wykorzystac :)
dla tego szabrownika starcie z bajkerem z polszy zakonczylo sie niestety porazką... 1:0 dla Kuby !
Zeby uspokoic wszystkich obroncow praw zwierząt to Kuba działał nieswiadomie, bo przez sen, pajeczak został znaleziony juz martwy, pod karimatą !
Dalsza czesc pakowania przebiega juz prawie bez zaklocen, gdyby nie czesta potrzeba odwiedzania toalety przez pajkąkowego morderce ! Azja postanowila go ukarac i zesłała nań sraczke !
po kolejnej wizycie w tym przybytku niedoli, Kuba komunikuje ze z nim cos nie tak ze nie wie jak dzis bedzie dawal rade... i tu powinna była sie zapalic moja podejrzliwa zaroweczka, ale ze sie nie zapaliła to pewne zdarzenia mialy miejsce pozniej...
Spakowani zaladowalismy sie na motocykle i heja w strone Biszkeku, kawalek mamy pojechac z Samborem, do miejsca gdzie zjemy sniadanie, a pozniej sie rozdzielimy, my w jedna a Sambor z Olą w drugą strone.
W drodze na sniadanie, cos mi migneło przed oczami, w rowie jakies chwasty ? niee, to nie mozliwe, nie mozliwe zeby tyle tego tu rosło.
Do sniadania zasiadamy chwile dalej, robimy zamowienia i czekamy...
no ale tak czekac bezczynnie ? bez sensu, wiecie co ? odzywam sie do reszty, jade zobaczyc te przydrozne chwasty, bo cos mi sie zdaje ze widzialem herbate :)
ehhhh, zeby Tolkien widzial moją mine... to nie była herbata, to najprawdziwsze ziele fajkowe ktore Gandalf kurzył ze swojego cybucha :)
Ale czy tu mozna ? hmmmm nie wiem czy mozna, ale przeciez chwastom nie mozna zabronic rosnąc !
Wracam do stołu z bananem na gebie, reszta ekipy domysla sie powodow mojej wycieczki :)
Co, Młody ? zadowolony ? Podoba sie Kirgizja ? :)
Mój usmiech od ucha do ucha jest w stanie zastąpic wszystkie słowa !
Zjadamy pyszne szaszłyki z pomidorami, zegnamy sie z Samborem i Olą i w droge !
My jedziemy w strone Kazarman, oni do Biszkeku.
Jeszcze tankowanie, na ktorym spotykamy sympatyczny rosyjski terenowy autobus
i ogień w góry !
Z początku nuda, asfalt, czasem troche bardziej dziurawy, jedna wioska druga wioska, jest !
Zaczał sie znow szuter ! droga w góre i w dół, GPSy zgłupiały :) mapa papierowa mowi ze mamy niby jechac tędy, ale czy to prawda ?
Zatrzymujemy sie przy moscie na rzece, Ron, ja, Jarecki, Jaca, a gdzie Kuba ?
nie ma go i nie ma, po chwili dojezdza, zsiada z motocykla i...
W skrócie, bez zagłebiania sie w szczegóły, powiem tylko tyle ze informuje nas ze dalej nie jedzie !
zeby tego bylo mało napotkany Kirgiz mowi ze nie tędy droga, ze do Kazarmanu tedy nie dojdziemy, ze trzeba sie wrocic i za wioską w prawo.
No jak tak mowi tak tez robimy, jednak w wiosce sie zatrzymujemy i rozpoczynamy meską dyskusje ! Nie, nie, nie idzie ani na piesci ani na noze, moze jedynie padają mocne argumenty po ktorych okazuje sie ze powstaly 2 grupy ktore maja różne priorytety ;/
w przepieknych okolicznosciach przyrody, podejmujemy decyzje ze dzielimy sie i kazda z grup realizuje swój plan !
Jarecki, Kuba i Jaca, jadą w strone Biszkeku i dalej do domu, Ron, Dave i ja jedziemy dalej ! Jestesmy głodni, głodni wrażen, przygody, offu, a ten głód moze nam zaspokoic tylko pył w gebie i rewelacyjne widoki w koło !
Po szybkim pozegnaniu lecimy przed siebie, do Kazarman dojezdzamy w miare szybko, miasto mijamy jakos bokiem.
Plan zakłada ze mamy lewym brzegiem rzeki Naryń az do Ak-Tal gdzie mamy sie zatankowac i dalej w góre nad Sonk Kul-a. Jedna droga, jedna rzeka, plan prosty jak drut, no łatwiej sie chyba nie da ! nosz kurna chata, nam sie da, pogubic...
Nie wiem jak ale w miejscowosci Karachi (nie to Karachi w Pakistanie) jakos mylimy droge, a wlasciwie nie znajdujemy sciezki wzdluz narynia i przejezdzamy "glowną" droga przez most.
No i sie kurna zaczeło...
jedna przełecz,
druga przełęcz
jedna gleba, druga gleba, nagle wielki jak samochod kamien wyskakuje przed Ronem na droge, łapie go za przednie koło, wciaga do rowu, poczym rzuca nim na prawo i lewo w rowie, na koniec ciskając wielkim głazem w gmol.
Młody, chyba rozjebalem pokrywe, mowi Ron :(
hmmm, masz poxiopl ? Mam, duzy, Maliniak kazał wziasc wiekszy :)
No to looz, mamy przerwe !
Nie ukrywam ze wolalbym nie miec takich przerw ale coz, jak jest to jest i płakac nie bedziemy ! Trzeba sie rozebrac i do roboty ! Odtluszczenie popekanego i cieknacego dekla zalatwilismy benzyną, na kamieniu zapałką wymieszany klej i do dzieła
Wyszło to troche jak sztuka nowoczesna ale... bedzie działac ? no kurde, a co ma nie działac ? :)
W tych pieknych okolicznosciach przyrody, przez przełęcze zapomniane przez Boga i ludzi jedziemy tak caly dzien.
Wszystko spoko, ale... do Sonk Kula mialo byc 4-6 godzin a my jedziemy juz 8 a jak nie bylo go widac tak dalej nic nie ma... hmmmmm
wjezdzamy do kolejnej wioski, ta juz jest totalnie odcieta od swiata, jedziemy pod магазин i szukamy noclegu. Magazin na razie nieczynny, ale nasza obecnosc sciaga kilku chlopakow i nage pojawia sie wlascicielka, robimy szybkie zakupy, jakies batoniki, fanta, no i trzeba szukac spania. Głupi to ma jednak zawsze szczescie, a 3 głupich to jak w czopku urodzeni :)
W grupce zgromadzonej gawiedzi znalazl sie chlopak mowiac po rosyjsku, cos nas zagadnał, a skad, a dokad, odpowiadamy pytaniem gdzie tu mozna pałatki ustawic, na co on ze u niego w ogrodzie ! Rewelacja, a jak daleko? a moze 500m albo kilometr, ale on nas zaprowadzi. Spoko, sęk jednak w tym ze chlop nie znał miar, bo te 500m moze kilometr to biegł przed nami dobre 15minut, no ale cóż, koń licznika nie ma :)
Nurat, bo tak mial na imie nasz gospodarz, zaprowadzil nas do siebie do domu, mamie powiedzial ze ma gosci, mama zrobila kolacje i podała do stołu.
hmmmm, co to do cholery jest, jak to jesc, jak to ugryzc ? trzeba wszystkiego sprobowac :)
Dostajemy chleb, pokrojony w kostke, do tego zjełczałe masło, gorace mleko w miseczce i kumus.
Hmmmm, ja myslalem ze to zjełczałe masło to miód, wzialem zatem kawalek w palce, kawalek chleba, ugryzlem maslo i... o ku&^%a, ale paskudztwo ! no ale przeciez tego nie wypluje, Nurat po jednej stronie stołu, jego mama po drugiej nalewa czaj z samowaru, co robic ?
No trudno, przełkne to a reszte co mam w palcach jakos skonsumuje :/ tylko jak ?
jest jeszcze to cieple mleko, kurna, z deszczu pod rynne, przeciez ja nie lubie mleka, no ale łatwiej wypic niz gryzc to gowno ! 2 duze łyzeczki cukru do mleka, a Ron sie patrzy co ja robie, w duchu sie juz ze mnie smieje ze władowalem sie w jakis kanał... mleko wymieszane, słodkie wiec co dalej? kostka zjełczałego masła do mleka i niech sie rozpuszcza, poszło w miare szybko, teraz trzeba to wypic zanim skrzepnie :) 3-4 duze łyki i niczego nie ma, szybko popite herbata i Nurat sie pyta jak smakuje, oj zebys Ty wiedzial jaka ja mam ochote Cie udusic za to gówno ! no ale cóż gospodarzowi powiedziec ? Pyszne, doskonałe ! Czy chce dokładke ? nie, nie, dziekuje, ale czaj chetnie ! Na koniec trzeba jeszcze wszamac ten Kumus ;/ to chyba kara za niejedzenie kaszy w przedszkolu. Niesmialo łyzeczka nabieram tego czegos, probuje, nie zle, kwasne i calkiem spoko. Zaczynam wiosłowac a Nurat pokazuje zeby dosypac cukru, skoro tak, to niech tak bedzie, 2-3 łyzeczki, dobrze wybełtane, o kuuuurde, to jest super ! powiem wrecz ze pycha ! Wszystko spoko, kubki smakowe mowią ze jest ok, a co powie zoładek ? nie wpadnie na pomysł zeby przecwiczyc po raz kolejny znajomosc Skali Bristolskiej ?
Po kolacji nasz gospodarz zarzadzil ze namiotow rozstawiac nie bedziemy, ze spimy w kuchni, tam nam przygotowal posłanie !
Nam to pasuje, wazne zeby bylo plasko i nie trzeba bylo sie motac z namiotem :)
padamy jak dzieci !


PS.rejon w którym dzis nocujemy nosi sympatyczną nazwe Krasny Oktyabr :)

http://omko.pl/artykul/172/-cz-17-nowy-jork-w-te-i…
Podziel się z innymi:  
  • Facebook
  • Wykop
  • NK
  • GG
  • Wahacz
  • Blip
  • Flaker

Dodaj komentarz:

Imię / ksywa:

Twój komentarz
do tego artykułu:

Pierwsza + ostatnia cyfra =*
Zaloguj się aby dodawać komentarze
bez konieczności przepisywania kodu.

Ocena:

Musisz być zalogowany
aby oceniać artykuły.
Średnia: 7,5
Liczba
ocen:
2

Podobne artykuły:

Jak się ogarnąć kiedy jest zimno (Turystyka)Sprint na odcinku Wrocław - Lizbona czyli 350… (Turystyk…)[Cz.20] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Az… (Turystyk…)[Cz.19] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Az… (Turystyk…)

Logowanie

Email:
Hasło:
Nie pamiętam hasła
Załóż konto!

Znajdź w serwisie

Twoja wyszukiwarka

Główni partnerzy:

Kalendarz Imprez Motocyklowych

Facebook:

Polecamy:

AKM Apanonarwięcej...
Prywatność i cookies  -  Patronaty  -  Partnerzy  -  Toplista  -  Widgety  -  Facebook  -  Reklama  -  Kontakt
Motocyklowy portal informacyjno-społecznościowy omko.pl © 2009-2024
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu