Motocykle - motocykliści - zloty motocyklowe
Cytat na dziś: "Zamiast pić browara, wsiadaj na komara."

Artykuły » Turystyka

[Cz.2] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Azji Centralnej

Rozmiar tekstu: AAA MlodyGS, 30 września 2010
Część II czyli kolejne kilka dni z zycia Trola :)

Link do poprzedniego odcinka:
http://omko.pl/artykul/76/-czesc-1-nowy-jork-w-te-…


Dzień drugi - 16.07.2010

Zaplanowana na godzine 7 rano pobódka konczy się tym ze wyjezdzamy o 10 ;/
Sniadanie, prysznic, papieros, kackupa i tak kilka razy, no bo w koncu jedziemy w 5 :)
Tyle co ruszylismy, ujechalismy może z 5km, z naprzeciwka jadące auta migaja swiatłami, jako ze jade pierwszy, gdzecznie zwalniam do 55 i człapiemy przez wioske...
Wjezdzamy na górke z lekkim łukiem w prawo, są ! Stoją 2 radiowozy a przy nich stado skaladajace się z 4 psów ubranych w białe mundurki...

Cos mi nagle zasmierdziało kupą ale jako ze jechalem pierwszy to nie mogl być nikt z nas i w tym wlasnie momencie stojacy najblizej drogi, otyły bokser wyszedl ze swoja pałeczą na droge i dał nakaz zatrzymania :(

Grzecznie prawy kierunek, pobocze, pies idzie w nasza stroe i już weszy w co się wgryzc... Pierwsze pytanie, znaków nie widzieli, przepisów nie znają ? Jako ze jechalem pierwszy odpowiadam ze widzieli, przepisy znaja i ze wszystko jest jak ma być !
Na co ten podchodzi do mnie i mowi ze piłem :D na co ja w smiech i mowie ze ja nic, Kuba nie zdazyl zdjac kazsku a on do Kuby i do niego Ty piles najwięcej !

Wszyscy zawracac i parkowac motocykle koło radiowozów ! Chciał nas ch*j wziasc pod włos bo była ciagła, jednak pojechalismy ze 200m dalej i na skrzyzowaniu zawrocilismy, nic się nie odezwał... Zaczeło się jednak co innego, kutas jeden wyciagnał rurke szklana z jakimis krysztalkami i mowi do kuby ze będzie dmuchał i jak się zazieleni to pił a jak nie to ok.Kuba wsiadl do radiowozu, ja do okna, no i dawaj. Kacap podłaczyl do rurki woreczek, Kuba zrobil się czerwony i wydał z piersi ile mu tam zostało, no a rurka jak byla zolta tak i jest, worek się nadał, na co nasz pies woreczek scisnał i się zazieleniło...

No to jestesmy w dupie, Kuba jest po wypiciu... co jest niemozliwe bo ostatnie z 3 piw bylo 12 godzin temu ;/ Zaczynaja się przepychanki, dyskusje o wysokosci mandatu w koncu ja mowie ze w takim razie jak on jest pijany to dmuchamy wszyscy, bo wszyscy pili tyle samo .Ukrainiec się ociaga cos marudzi ze nie ma tyle rurek, w koncu daje jedna...

Jak wypuszczał powietrze z Kuby worka rzeczywiscie strasznie zineło mi woda...
Mowi Ronowi dmuchaj, ten dymie ile pary i nic, zaczynamy się upierac zeby dał worek, na co ten ze nie ma ze to ze tamto... w worku ch*j na rope miał wóde !!! UWAGA na tą sztuczke !! Pies się upiera ze bierze Kube na krew, ten zas boi się igieł i sytuacja jest patowa, wsiadaja w auto jadą gdzies i... i po chwili wracaja, sprawa załatwiona :(
można jechac dalej...

No to ruszamy, jednak ja podejmuje decyzje ze nie zapłace zadnego mandatu na wyjezdzie, nie dam się i koniec ! Nie mijają 2 godziny, przejezdzamy przez jedno z mijanych małych miasteczek, ja Ron i Kuba przejezdzamy skrzyzowanie i... nie ma Jacy i Jareckiego... Fuck ! Po lewej stała milicja ! Za chwile przyjezdza Jarecki, zatrzymali Jace za jazde na wprost z lewoskretu, nas nie zdarzyli :D
Po chwili dojezdza Jaca, 20$ i 100PLN :(

Jedziemy w strone Vinnicy i dalej na Uman, tam wpadamy na autostrade Kijow – Odessa i przed deszczem chowamy się na stacji gdzie jemy chyba ostatni europejski posiłek :)
Spotykamy Ukrainca który wraca z GaPa, krotka wymiana zdan i jazda dalej...
Autostrada za dużo się nie cieszymy bo zaraz odbijemy na Mikolajev.
Droga w miare spoko, ruch mały, pogoda znosna, upału nie ma a na niebie przewalaja się pojedyncze chmurki :) w Mikolajevie spotykamy na stacji spotykamy ekipe z PL jadaca na Krym, srutu tutu gadka szmatka i jazda dalej.

Na obwodnicy Chersona zjazd z pseudoautostrady ma szerokosc 2 tirów, prawą stroną jedzie jeden no to ja go z lewej, do skrzyzowania, chlast przed nim, przejazd kolejowy ze STOPem bez stopu :) i... glina macha do zatrzymania ;/
ja staje a chlopaki dostojnie pach pach pach na Gsach poczlapali do przodu :)
Wszystko gra, taka byla umowa ! Gliniarz podchodzi i się zaczyna gadka czy znaku nie widzial ? No oczywiscie ze widzial ! No to jak widzial to czemu się nie zatrzymał ?
No jak się nie zatrzymał ? ZATRZYMAŁ ! Tylko ze za tirem który tam stał a tego pan glina nie mogl widziec :D hmmmmm no masz racje ! Ale tam nie można wyprzedzac ! Alez panie władzo, ja nie wyprzedzałem ! Przeciez tam są 2 pasy ! Tam tak szeroko ze 2 tiry pojada ! Hmmmmm dobra ujezdzac ! JEST ! 1:0 dla mnie :)

Jako ze już robi się ciemno zjezdzamy do rózowego motelu w ktorym cena ma ochote powalic jednak po negocjacjach okazuje się ze nie ma tragedii i dostajemy pokoj w piwnicy :) telefony nie działaja ale jest spoko :) na balkonie motelowego baru wypijamy kilka piwek w towarzystwie setek latajacych robali :) cale szczescie ze konczy się ten dzien pełen glinianych wrazen...


Dzień trzeci - 17.07.2010

Pobódka podobnie jak wczoraj i znow godzina wyjazdu podobna...
Ruszamy w strone Morza Azowskiego i zaczyna się nuda...
pierwsza prosta ma ok 80km, na razie przez las, ładny sosnowy porastajacy piaszczyste pagórki przypominajace wydmy. Za lasem zaczeły się słoneczniki, pola słoneczników, za którymi pojawiły się słoneczniki, a za tymi kolejne :)

w tym miejscu naszła mnie taka refleksja ze Van Gogh namalował swoj obraz chyba po wizycie na Ukrainie, no ew w Rosji ale o tym miałem się przekonac dopiero jutro :)

Miejsca do spania zaczynamy szukac jak zwykle zbyt pozno.Nad Morzem Azowskim moteli nie ma, letnikow przyjmuje się na prywatne kwatery, te jednak wszystkie obsadzone... co robic ? No jak co ? Do sklepu po zaopatrzenie i do lasu :)

2 razy nie trzeba powtarzac i wraz z nastaniem zmroku w sosnowym zagajniku staneły 4 namioty :) tak, tak, jedziemy w 5 ale ja z natury jestem leniwy a Ron jeszcze ogolony :D wec wtarabanilem mu się do namiotu :)

Ten dzień minął bez przygód... no może poza tym ze na 2 prostej liczacej może ze 100km moj prawy worek bagazowy postanowił zamienic się w torpede i wykorzystując zasade zachowania pędu wytrzelił prosto pod Kuby koła, ten jednak wykazał się refleksem i sabotaż się nie powiódł... całe szczescie :)


Dzień czwarty - 18.07.2010

dziś udało nam się wstac dość wczesnie, no może nie wczesnie, ale nie pozno tak ze o 9 już bylismy w drodze do granicy do której mislismy ok 8-10km.
Po niebie leniwie snuły się granatowe obłoki które nie miały wróżyc nic dobrego...
Zeby komarów wieczorem i złowrozbnych chmurek było mało, jakieś 5 km przed granicą na droge znow wyszedł pies i...
i zamachał pałeczką ;/ Jarecki i Kuba siegneli po papierosy a on do nich, „piliscie” na mnie rzucil okiem i od razu stwierdzil ze ja nie moglem pic :D chlopaki oczywiscie w zaparte no i się udało, troche pogadal i na razie...

Przed granica kolejka ciezarowek, osobowek kilka, więc jest nadzieja ze będzie szybko !
Przegladamy ubezpieczenia i... Jaca ma zielona karte na starym blankiecie, bez (RUS)...
No trudno, trzeba pojsc do budki i kupic Strachovke.

Strona ukrainska mija dość szybko, za to strona rosyjska... o ja p*^*#*^*e :) Najpierw koło godziny w kolejce, no ale to powiedzmy ze lokalny folklor :)
Dostajemy jeden druczek, do okienka, tam kolejny, pozniej motocykle na parking i po wriemiernyj wwoz, taki niby kwit na motocykl ! Kuba dobrze zna rozysjski więc dogadal się z lokalesem jak to wypełnic, więc 2 egzemplarze wypelnione, wszyscy robia sciagawke, Kuba wchodzi do budki, za minute jest z powrotem, ku***a wszystko zle i przepisywanie apiat ;/ po może 2 a może 3 godzinach mamy to z bani :)

Ruszamy powoli z granicy w kierunku Taganroga, grzecznie zatrzymujemy się na pierwszym posterunku, pan milicjant wszystko nam tłumaczy szto u nich można a szto nie lzja :) Po wszystkich objasnieniach mowimy grzecznie dasvidania i odjazd.

W Taganrogu zaczyna lac,



po chwili przestaje jednak na wyjezdzie z miasta zaczyna się kolejna burza, przed która chowamy się na stacji benzynowej, gdzie zalewamy się do pełna i... nagle JEBUDU ! I cos na drzewie zaczyna skwierczec :D O FUCK ! Zajarał się sporych rozmiarów transformator ! Deszcze leje, pioruny wala, więc przestawiamy motocykle w miejsce wyadjace nam się bezpieczne i idziemy cos zjesc do knajpki.
Wcinamy pyszny obiad po ktorym okazuje się ze nie pada.

Zadowoleni ruszamy w strone Rostova nad Donem,

miastao szybko przejezdzamy i...
kolejna burza, ta jednak jest hardcorowa, deszcz pada poziomo, a na drodze leza drzewa, jedynym rozsadnym miejscem jest przystanek autobusowy.
Deszcz przestaje padac po 30 minutach, momentalnie robi się ciepło :)
Ruszamy w strone Astrachania!
W Rosji znow słoneczniki,jakbym powiedział ze tyle samo co na Ukrainie to bym skłamał :) tu nie widac końca jednego pola i początku drugiego :)

W okolicach godziny 20 czasu lokalnego czyli już +2 do Polskiego, dojezdzamy w okolice Volgodonska. Zatrzymanie na poboczu skutkuje decyzja ze wjezdzamy do miasta poszukac noclegu. Wjezdzamy do centrum pod Hotel, Ron z Kuba idą pytac po ile nocleg zaś jaca komunikuje katastrofe... „skrzynia w moim GSie padła” odpala sprzeta i rzeczywiscie odgłosy z niej się nie wydobywajace nie brzmia najlepiej :(
w tym momencie jak grom z jasnego nieba pojawia się 2 lokalnych bikerów :)
tlumaczymy im jezykiem rysunkowo rękowym co padło, czego trzeba pytamy czy mają garaz :) odpowiedz jest natychmiastowa, garaz jest, jedziecie do nas :D
ok 1;50 godz od tego momentu a 1;20godz od momentu wstawienia motocykla do garazu mam skrzynie w kawałkach !

Diagnoza jest obiecujaca, padło łozysko na wałku posrednim, a takie akurat mam 2 szt. No ale co ? Skladac skrzynie tak na szybko ? Już teraz ? Reszta lozysk tez jest na wykonczeniu... Pokazuje Dimie, naszemu gospodarzowi, jakie lozyska nam trzeba na co stwierdza ze jest sklep i jutro kupimy :)

No to co ? Czas na imprezke :) po chwili pojawia się kolejny bajkre który mowi ze zabieraja nas na kolacje i nie mamy się co przejmowac alkoholem który wypijemy bo jego ojciec jest komendantem policji :D

Na kolacji nastepuje integracja z miejscowymi a Jaca mało co nie zostaje zeswatany z córką żony Sergieja który specjlanie dla niego zamowil flaszke i nia się sponiewieral :)
W drodze powrotnej do garazu oczywiscie pełen fason! Rosyjskim bajkerom ciezko bylo zrozumiec jak można nie pic wtedy kiedy trzeba :) no coz, co kraj to obyczaj...
dzień konczymy w okolicach 2 co wydaje się być troche pozno zwazywszy na fakt ze skrzynia biegów jak puzzle lezy rozsypana na stole :)

kazdy pada w miejscu gdzie go noc zastała...


Kolejny odcinek relacji z wyprawy:
http://omko.pl/artykul/83/-cz-3-nowy-jork-w-te-i-w…
Podziel się z innymi:  
  • Facebook
  • Wykop
  • NK
  • GG
  • Wahacz
  • Blip
  • Flaker

Dodaj komentarz:

Imię / ksywa:

Twój komentarz
do tego artykułu:

Pierwsza + ostatnia cyfra =*
Zaloguj się aby dodawać komentarze
bez konieczności przepisywania kodu.

Komentarze: (2) - sortowane od najnowszych

marek
11 lis 2010, 11:20
Z wielkim zaciekawnieniem przeczytałem Twoje wspomnienia z wyprawy,tym bardziej że mnie na Ukrainie spotkały podobne przygody z milicją ale numeru z balonikiem nie znalem.
Dawaj nast.część przygód .
zigi
Nowe Miasto nad Pilicą
8 paź 2010, 0:35
Przyznam że z niecierpliwością czekam na trzeci odcinek. Ciekawa wyprawa opisana z humorem. Fajnie sie to czyta.

Ocena:

Musisz być zalogowany
aby oceniać artykuły.
Średnia: 9
Liczba
ocen:
5

Podobne artykuły:

Jak się ogarnąć kiedy jest zimno (Turystyka)Sprint na odcinku Wrocław - Lizbona czyli 350… (Turystyk…)[Cz.20] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Az… (Turystyk…)[Cz.19] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Az… (Turystyk…)

Logowanie

Email:
Hasło:
Nie pamiętam hasła
Załóż konto!

Znajdź w serwisie

Twoja wyszukiwarka

Główni partnerzy:

Kalendarz Imprez Motocyklowych

Facebook:

Polecamy:

AKM Apanonarwięcej...
Prywatność i cookies  -  Patronaty  -  Partnerzy  -  Toplista  -  Widgety  -  Facebook  -  Reklama  -  Kontakt
Motocyklowy portal informacyjno-społecznościowy omko.pl © 2009-2024
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu